Hrabal Bohumil - Lekcje tanca dla starszych i zaawansowanych, slawistyka - lektury

s [ Pobierz całość w formacie PDF ]
BOHUMIL HRABAL
Lekcje tańca
dla starszych
i zaawansowanych
Tytuł oryginału
„Tanečni hodiny pro starší a pokročilé
Przełożył
Andrzej Czcibor-Piotrowski
(ji14)
Motto:
Nie dość, że wyższe powstaje zawsze
z niższego, ale – jako że świat pełen jest
biegunowych przeciwieństw i parado-
ksów – powstaje ze swojego zaprzecze-
nia: dzień z nocy, słabość z siły, ohyda
z piękna, szczęście z nieszczęścia.
Zwycięstwo składa się tylko i wyłącznie
z bicia.
Ladislav Klaus
2
 Tak jak za panią, moja panno, najchętniej za pięknymi dziewczęta-
mi chodziłem do domu bożego, nie dlatego, bym tak wysoce cenił
sobie Kościół, ale dlatego, że tam, nieopodal plebanii, znajdował
się taki sklepik, a w tym kramiku niejaki Altman sprzedawał uży-
wane maszyny do szycia, amerykańskie dwusprężynowe gramofo-
ny i gaśnice przeciwpożarowe marki „Minimax”, ten Altman miał
zaś jeszcze inne dodatkowe zajęcie: starał się o ślicznotki do go-
spód i barów w całym powiecie i te panienki często sypiały u tego
Altmana w pokoiku na tyłach albo, kiedy nadeszło lato, to kobiet-
ki te rozbijały sobie w ogródku namiot i ksiądz dziekan chętnie
wybierał się na przechadzkę wzdłuż płotu, a te bestyjki stawiały
tam sobie gramofon i śpiewały, i paliły papierosy, i opalały się w
kostiumach kąpielowych, no, coś cudownego, wyglądało tam jak
w raju, dlatego ksiądz dziekan tak chętnie chodził wzdłuż parkanu
na kontrolę, bo miał pecha do wikarych: jeden wikary uciekł mu
z jego siostrą cioteczną do Kanady, drugi przeniósł się do czecho-
słowackiego Kościoła narodowego i ożenił, trzeci zaś złamał zakaz
i przelazł przez płot do tych ślicznotek, które się tam opalały, i tak
się zakochał w jednej spośród panienek, że się z owego afektu bez
wzajemności zastrzelił; rewolwer albo browning to broń, z którą
każdy ma kłopoty, my jako chłopcy wypożyczyliśmy go sobie
i strzelaliśmy do płotu jak Conar Tolnes, potem mój brat ten brow-
ning rozebrał na części i już nie złożyliśmy go z powrotem, chcie-
liśmy się więc z rozpaczy zastrzelić, ale nie mogliśmy tego brow-
ninga złożyć do kupy, to było nasze szczęście, a więc mogłem, kie-
dy chciałem, pójść za panienkami do kościoła, zawsze chodziłem
3
tam wystrojony jak należy: sztuczkowe spodnie niczym urzędnik
z banku, siadałem na gaśnicy marki „Minimax” jak dyplomata, a te
panienki leżały na kocach w kostiumach kąpielowych niby jakiś
klub „Czcicielek słońca”; było ich sześć i leżały na wznak z ręko-
ma pod wytapirowanymi główkami i naumyślnie wpatrywały się
w chmury, aby wydać swoje ciało na pastwę męskich spojrzeń; ja –
ponieważ byłem wrażliwy jak Mozart i wielbiłem europejskie od-
rodzenie – patrzyłem jak krokodyl: jednym okiem do przykościel-
nego ogródka księdza dziekana, drugim zaś na te nóżki założone
jedna na drugą, ślicznotki owe nieustannie kołysały łydkami, tak
że mrówki łaziły mi po plecach, bo komuż zdarza się być z tylu
naraz dzierlatkami? tylko cesarzowi panu albo sułtanowi, a więc
opowiadałem tym bestyjkom, jak to pewnego razu miałem piękny
sen, jak mi się śniło, że piekarz wkłada chleb do pieca, a to wróży
wygraną na loterii, ja jednak nie miałem losu, no tak, zakład pie-
karski we śnie widzieć oznacza to nocne uciechy, ale co z uciech?
nasz poeta Havliczek i Jezus Chrystus, ci dwaj nigdy się nie śmiali,
wprost przeciwnie: płakali raczej, bo jeśli ktoś jest przedstawicie-
lem wielkiej idei, nie powinien robić żadnych głupstw; Havliczek
miał diamentowy mózg, tak że nawet profesorowie nie mogli mu
się nadziwić, ofiarowywano mu stolec arcybiskupi, ale on wolał
sprawiedliwość, trochę kawy i zupy i tylko chciał pracować dla
narodu, aby zlikwidować analfabetyzm, jedynie ludziom zwyrod-
niałym śnią się takie rzeczy: w gnoju się tarzać – wesołe czasy dla
cię nadchodzą, albo naczynie nocne we śnie widzieć – szczęśliwa
przyszłość cię nie minie, no tak, moje panny, na tym właśnie pole-
ga ta metoda: liczyć na samego siebie, a nie na rodziców jak Mano-
uch, któremu wystarczyło, że jego stary jest klawiszem, nic innego
więc nie robił, tylko chlał, nabierając złych przyzwyczajeń, wyni-
kają stąd spory – jak za Austrii ta polemika między socjaldemokra-
tami a klerykałami: jedni myśleli, że świat powstał z małpy, dru-
dzy zaś, że Bóg ulepił Adama z gliny i z jego kiszki stworzył Ewę,
4
 no, ją mógł także zmajstrować z błota i wyszłoby taniej, ale to
wszystko bzdury, na świecie nie było wówczas ludzi, był on pusty
jak inne planety, ludzie to jednak są jak młode sroki: nie usiedzą
w miejscu i wszystko ich interesuje i pociąga: ja też na przykład
mógłbym sobie myśleć o powabnej córeczce prezesa rady mini-
strów, ale skoro to niemożliwe, to co? takie rzeczy tragicznie się
potem kończą! Najświętsza Panienko! Następcę tronu księcia Fer-
dynanda toczył syfilis i ta Vetsera go kropnęła, ją zaś z kolei za-
strzelił stangret, to przecie uzna każda panna, że gdyby jej wybra-
nek miał ten interes do niczego, oznaczałoby to dla niej pogrzeba-
nie żywcem; kiedy służyłem w najpiękniejszej armii świata, tak
powiedziałem do sztabsarzta: panie doktorze, boli mnie w pier-
siach, a on mi na to: mnie także, mój chłopcze, gdybyśmy mieli sto
tysięcy takich zuchów, podbilibyśmy cały świat! i dał mi jedynkę,
byłem więc zwycięzcą i szedłem z dumnie podniesioną głową, jak-
by cały świat do mnie należał, ale on krzyknął za mną: hej, macie
czas, pojedziecie z moją żoną na dworzec, a jego pani była nie lada
pięknością, ten sam typ co Marysia Zieglerówna, olbrzymka jak
Maria Teresa, wystrojona jak królowa, i od razu pyta mnie: czy
pan jeszcze kawaler? dawała mi później dwudziestaka za drogę, ale
ja nie wziąłem, oto co znaczy rycerskość, Havliczek i Chrystus Pan
także by tej dwudziestki nie przyjęli, rozumie pani, wówczas przy-
wiązywano wagę do reprezentacji, ja chętnie nosiłem cwikier, a do
krawata wpinałem odznaczenie, jakie dziadek mojego kolegi
otrzymał od klubu „Achilles” w Brnie za zwycięstwo w skoku
wzwyż; najważniejsze: mieć pieniądze, za pieniądze miało się
wówczas wszystko, i piękne dziewczęta, jeśli nawet ktoś był gar-
baty albo starość przygięła go do ziemi, to za pieniądze mógł sobie
kupić najcudowniejszą dzierlatkę; tak to nasza planeta kręci się
wciąż we wszechświecie, a ja, chociaż przysięgałem cesarzom
i prezydentom, ciągle jestem górą, nadal mam te cudowne ręce jak
chirurg albo doktor, szewc ma zawsze delikatne ręce, i dlatego na-
5
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl