Horn J.D - Wiedźmy z Savannah 03 - Pustka, Biblioteka

s [ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->Horn J.D.PUSTKAWiedźmy z Savannah Tom 3Tytuł oryginału: Witching Savannah. The VoidPrzekład: Jerzy BandelPięknemu Savannah i ludziom, którzy je pokochaliPIERWSZY– Gazety podają, że na Hutchinson Island robotnicy drogowi znaleźli kolejną część ciała tejbiednej kobiety. – Claire chwyciła ścierkę oraz stojącą na barze butelkę sprayu i chodząc odjednego stołu do drugiego, każdy opryskiwała mgiełką środka czyszczącego o zapachu mięty,po czym wycierała blaty, szorując je tak mocno, jakby chciała je oczyścić co najmniejz grzechu pierworodnego. Powoli zbliżał się wieczór, czyli pora otwarcia Magh Meall, baru,który prowadziła razem z Colinem, ojcem Petera. Niewysoka postać Claire miotała się odjednego zajęcia do drugiego. Jej gęste, kręcone, ciemne włosy tańczyły, gdy tak się krzątałaprzy rutynowych, codziennych czynnościach. Zauważyłam kilka srebrnych nitek, któreprzeplatały tę burzę loków. Byłam przekonana, że pojawiły się z powodu stresu po straciePeadara, jej prawdziwego syna, i ze strachu o Petera, odmieńca, którego ona wychowała jaksyna – a którego ja poślubiłam.– Chętnie ci pomogę – zaproponowałam.W odpowiedzi machnęła ścierką w moją stronę.– Siadaj – nakazała. – Sama to zrobię. – Znałam Claire przez połowę swojego życiai kochałam ją całym sercem. Byłam dumna, że mogę nazywać ją teściową. – Znaleźli dłoń – mówiła dalej, wracając do makabrycznego odkrycia. – Nie podali którą, ale są pewni, żenależy do tego samego ciała.Całe szczęście, że ten etap ciąży, w którym zapach mięty wzbudzał u mnie nudności,miałam już za sobą. Wyobrażenie rozczłonkowanego ciała prawie wystarczyło, by mniezmusić do ucieczki do toalety; dwa tygodnie temu zapach miętowego sprayu przelałby czaręgoryczy.Claire zdawała się nie zauważać mojego dyskomfortu.– Wygląda na to, że inspektor Cook i jego koledzy nie robią wielkich postępów. – Zatrzymała się w pół obrotu i zerknęła na mnie przez ramię. – Nie zdradził ci jakichściekawych szczegółów?Nie, Adam nic mi nie zdradził. W każdym razie nie celowo. Ale wyłapałam, całkiemprzypadkiem, kilka obrazów. Pokonałam kolejną falę mdłości. Musiałam się skupić, by niezwymiotować zjedzonego wcześniej lunchu. Poza mglistym opisem kobiety – prawdopodobniew średnim wieku, na pewno białej – zarejestrowałam też kilka zabłąkanych myśli Adama.Jedna z najbardziej przerażających dotyczyła pojawiających się na terenie Savannah odniemalże dwóch tygodni części ciała, z których każda w chwili znalezienia była całkiemświeża. Fakt, że nic nie wskazywało na ich zamrażanie, nie został podany do wiadomościpublicznej. Tak czy inaczej, mogło to świadczyć o dwóch rzeczach. Albo kolejne części ciałaobcinano wciąż jeszcze żywej kobiecie, albo ktokolwiek stał za tą zbrodnią, wiedział co niecoo magii. Niezależnie od tego, Adam wraz z Iris i Oliverem w tajemnicy szukali ofiary, o czymClaire nie wiedziała, a ja nie miałam zamiaru jej mówić.Głos Claire podniósł się o oktawę, przez co zabrzmiał nieco delikatniej.– A może powiedział coś twojemu wujkowi, a to dotarło i do ciebie?– Dobry Boże, kobieto. – Przechodzący obok Colin delikatnie szturchnął żonę w plecy.Jego niskie, żylaste ciało odskoczyło, unikając trzepnięcia ścierką. Claire zmierzyła gowzrokiem, ale gdy tylko skupiła na mężu spojrzenie, jej udawana złość zaraz ustąpiła miejscawyrazowi ciepła. Uśmiechnęli się do siebie leciutko.– Powiem ci, Mercy, że nie rozumiem chorobliwej fascynacji Claire tym morderstwem – oznajmił Colin. – Odzywa się w niej celtycka krew, tego jestem pewien. – Jego czarne oczyzalśniły.– Och, miło to słyszeć od takiego Irlandczyka jak ty. – Znów się zamachnęła i tym razemskończyło się to miękkim „plask”. – Nie fascynuję się tym ani chorobliwie, ani w ogóle. Poprostu chciałabym mieć pewność, że świr, który za tym stoi, pójdzie siedzieć – oznajmiła,wracając do pracy. – Poza tym współczuję tej biednej kobiecie. Nikt nie zasługuje na cośtakiego. Trzęsę się cała na myśl, że jakieś decyzje, które podjęła, naiwne lub nierozważne,doprowadziły ją do takiego końca. Chociaż przypuszczam, że do katastrofy może doprowadzićkażdy dokonany wybór, nawet najbłahszy.– Wrzesieńpodważa każdy wybór, dopóki październik nie ochłodzi powietrza.– Colinzanucił słowa do melodii, której nie poznałam. –Listopad przysięga, że dni będą wydłużaćsię, A nie skracać, dopóki ciemny grudzień nie obnaży jego kłamstwa.– Nie zbywaj mnie tymi swoimi ckliwymi wierszami.– Ach, kochanie. – Jego słowa zawibrowały łagodnie. – Nie zbywam cię, tylko próbujęrozweselić. Poza tym, Mac an Fhailghigh to dobry poeta. – Mrugnął do mnie. – Chociaż muszęprzyznać, że w przekładzie wiele traci.Widziałam, jak aura wokół mojej teściowej ciemnieje, gdy się odwróciła i przystąpiła doczyszczenia kolejnego stołu. Kłębiło się w niej tyle uczuć: splątana kula nadziei i strachu,rozczarowań i złości, miłości i żalu. Nie tyle odczytywałam myśli Claire, co czułam jejfrustrację, gdy nie mogła znaleźć sposobu, by je wyrazić. Niemalże widziałam, jak opanowujeemocje, które zaczęły wypływać na powierzchnię.– O jakich wyborach ty mówisz? – zapytałam.– Słucham, kochanie? – Podniosła na mnie wzrok, udając, że nie zrozumiała, by zyskać naczasie.– O jakich wyborach mówisz?Zmarszczyła czoło i zacisnęła szczęki, ale tylko na moment. Zerknęła na męża z poczuciemwiny.– No, dalej – rzucił. – Ja też jestem ciekaw.Claire oblizała wargi.– Nie żałuję na przykład, że cię wybrałam, panie Tierney. – Próbowała powiedzieć tożartobliwym tonem, ale zaraz potrząsnęła głową. – Nie zamieniłabym cię na żadnego innegomężczyznę, kochanie. – Jej głos zabrzmiał poważnie. – Po prostu czasami się zastanawiam, jakwyglądałoby nasze życie, gdybyśmy nie przyjechali do Ameryki.– Przyjazd do Ameryki to było nasze marzenie – odparł Colin, wzniósł ręce i obrócił się,ogarniając gestem całą tawernę. – To było nasze marzenie.– Oczywiście. I nie ma dnia, żebym nie doceniała tego, że mogę być tu z tobą. Dzielićz tobą życie. Ale się martwię. Boję się sił, które nas dopadły i zakorzeniły się w naszym życiu.– Odwróciła się do mnie. – Nie mówię o tobie, moje dziecko. Myślę… o innych. Boję się, żemogą nam wszystko odebrać.Wiedziałam, że gdy mówiła „nam”, miała na myśli także i mnie.Przesunęłam dłoń po brzuchu, obejmując go ochronnym gestem. Nie byłam do końcapewna, kogo określała mianem „innych”. Było teraz tylu „innych”, tylu ludzi, którzy chcielizaszkodzić mojej rodzinie lub mnie. Najgorsza z nich wszystkich była moja matka, Emily RoseTaylor. Za każdym razem, gdy wymawiałam w myślach jej imię, widziałam je wyryte nanagrobku na Banventure. Wciąż tam stał, napis i daty się nie zmieniły, ale teraz wiedziałam, żegrób jest pusty.Claire miała rację. Emily już raz niemalże odebrała nam Petera i wyglądało na to, że wciążma moc, by to zrobić. Wiedziała, że nie jest człowiekiem, ale odmieńcem.Fae.Wiedziałatakże o tym, że najlepszym sposobem, by nam go ukraść, jest zdradzić mu tę prawdę.W przeciwieństwie do dziecka, które we mnie rosło, Peter nie miał żadnych korzeniw naszym świecie. Ludzkie dziecko, za które został wymieniony, wróciło do nas. Niestety,było już za późno na szczęśliwe połączenie rodziny. Tempo upływu czasu w naszym świeciei w świecie wróżek za bardzo się różniło. Dziecko powróciło jako staruszek. Prawdziwy synClaire i Colina leżał pogrzebany na Laurel Grove Cemetery.Nie do końca rozumiałam powody tej wymiany, ale biologiczny syn Claire i Colina zająłmiejsce Petera w świecieFae,a Peter został w świecie ludzi.Fae,który dobił targuz Tierneyami, ostrzegał ich, że zaklęcie wiążące Petera z tym światłem łatwo złamać. Gdybypoznał prawdę o swojej naturze, magiaFaeprzestałaby działać. Byłby jak obudzony ze snu.Nie miałby wyboru i musiałby wrócić do miejsca, z którego pochodził. Pozostanie tu mogłobyjedynie doprowadzić go do szaleństwa, a nawet do śmierci. Tylko tyle informacji przekazał.Mgliste i bezużyteczne ostrzeżenie. Żadnej rady, w jaki sposób moglibyśmy chronić go przedprawdą ani co zrobić, by nie zdarzyło się najgorsze.– Szczęście, które zbudowaliśmy, jest takie kruche – mówiła Claire. – Kocham cię, mojadroga, i wiesz, że kocham dziecko, które urodzisz, ale i tak teraz bym chciała… Chciałabym,żebyśmy zostali w Dublinie… Albo żebyśmy opuścili Savannah, gdy Peter był jeszcze mały. – Spojrzała na mnie. – Albo żebym nie była taka głupia i nie wpuściła do naszego życia tegoobrzydliwego magika i jego towarzystwa…– Nie. – Podniosłam rękę, żeby ją uciszyć. – Jestem przekonana, że Emily wiedziała nadługo przedtem, zanim skontaktowałaś się z Ryderem. Zostałaś w jakiś sposób pokierowana,być może nawet za pomocą zaklęcia.To Emily zmieniła Rydera w kolekcjonera, osobę, która potrafiła kraść cudzą energiężyciową i zamieniać ją w magiczną moc. Joseph, koleżka Emily, który okazał się moimprzyrodnim bratem ze strony ojca, wszedł za Ryderem do tego baru, sprawiając przed całymświatem wrażenie oddanego mu szczeniaka. Później poderżnął swojemu mistrzowi gardło,składając w ofierze jego i demona, którego ten w sobie nosił, by zasilić mocą mrocznezaklęcie Emily. Pod koniec Ryder był tak naćpany, że nie jestem pewna, czy w ogóle rozumiał,że od samego początku był przeznaczony na ofiarę.Claire mnie prosiła, żebym sekret Petera zabrała ze sobą do grobu, ale mleko rozlało sięo wiele wcześniej. Byłam pewna, że pozostali kotwiczący też potrafili zliczyć do trzech, więcClaire się zgodziła, że najlepiej będzie wtajemniczyć także moje ciocie i wujka. Ciotka Irisniezmordowanie poszukiwała jakiejś luki, która pozwoliłaby zatrzymać mojego męża w tymświecie. Jednak źródła, które niegdyś były dla niej dostępne, wyschły z powodu ostatniegokonfliktu z kotwiczącymi granicę. Wiedźmy dysponowały bardzo ograniczoną wiedzą o magiiwróżek. Ellen poddała najlepszy pomysł, który mogliśmy na poczekaniu wcielić w życie.Wujek Oliver zaczarował Petera, który nie słyszał ani nie widział nic, co mogłoby gonaprowadzić na informacje o powiązaniach zFae.Tak czy inaczej, nadal nie rozmawialiśmyo nich otwarcie.Tucker Perry sfinansował marzenie Petera o założeniu własnej firmy budowlanej, aleraczkujące przedsiębiorstwo bez kontaktów i wsparcia Tuckera nie miało szans, zwłaszcza żeduma Petera nie pozwalała mu przyjąć ode mnie żadnej pomocy: ani finansowej, ani [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl