Huff Tanya - Krwawe Powroty 09 - Czerwony Kalosz, E - booki zachomikowane

s [ Pobierz całość w formacie PDF ]
TANYA HUFF
Czerwony kalosz
Opowiadanie zostało wydane w antologii pt. "Krwawe powroty"
Co o tym sądzisz? – O wystawie?
– O szalu!
Henry podszedł bliżej wystawy
Skarbów Tajlandii
i obejrzał zielonkawy
szal, który był w mniej lub bardziej artystyczny sposób udrapowany na szczycie
góry zrobionej z papier mache.
– Niezły – powiedział po chwili – ale to nie jest twój kolor. Dla ciebie
lepszy będzie turkusowy. – Wskazał drugi szal, imitujący niebo.
– To nie dla mnie – powiedział Tony Foster, patrząc z wyrzutem na
swojego towarzysza.
– Ach, dla Lee. W takim razie potrzebujesz jakiegoś głębszego odcienia
zieleni.
– To dla Vicki.
– Vicki? – Henry odwrócił się, marszcząc brwi. Tony wpatrywał się
w niego na poły z absolutną niewiarą, na poły z przerażeniem.
– Nie zapomniałeś. Powiedz mi, że nie zapomniałeś. Musiałeś dostać e-
maila od Celluciego.
– Chciałeś powiedzie e-maile.
Henry przez kilka ostatnich tygodni dostawał liczne wiadomości od
detektywa sierżanta Michaela Celluciego.
Każda była bezpośrednia w stylu tak charakterystycznym dla adresata, że
trudno było orzec, czy jest tylko lakoniczna, czy może już niegrzeczna, i każda
po przeczytaniu była od razu kasowana.
– W sprawie urodzin Vicki?
– Tak. Więc... – Tony z wyraźną ulgą po raz kolejny wskazał szal – co
o nim myślisz?
– Myślę, że niepotrzebnie się martwisz – odpowiedział mu Henry. – To
tylko urodziny.
Tony stanął na środku chodnika i gapił się na bękarta Henryka VIII,
kiedyś diuka Richmond i Somerset oraz marszałka Północy, teraz wampira
i autora romansów, jakby właśnie wyrosła mu druga głowa.
– Zwariowałeś?!
* * *
Tony upił trochę swojej kawy latte i powoli odstawił kubek na drewniany
blat kawiarnianego stolika. A potem pochylił się i spojrzał Henry’emu prosto
w oczy. Niewiele osób było w stanie to zrobić. Jeszcze mniej miało w ogóle
ochotę, sam Tony też nie ośmielał się robić tego zbyt często, jednak teraz chciał
mieć pewność, że jego przyjaciel rozumie powagę sytuacji.
– Ona kończy czterdzieści lat.
– Jest nieśmiertelna – przypomniał mu Henry; mimo prowokującej
obecności ludzi udawało mu się utrzymywać głód na wodzy.
– Jaką to robi różnicę?
– Będzie miała nieskończenie wiele urodzin. – Henry rozłożył ręce.
– I co z tego? – Tony wykorzystał okazję, by zerwać kontakt wzrokowy,
ale tak, by nikt nie posądził go o rejteradę. Przewrócił oczyma. – Skończy
czterdziestkę tylko raz.
– I pewnego dnia, jak Bóg pozwoli, skończy sto czterdzieści lat, dwieście
czterdzieści...
– Ty tego nie rozumiesz, prawda?
– Najwyraźniej nie. – Henry sięgnął po butelkę z wodą. Lubił to,
szczególnie od czasu, gdy picie wody stało się trendy i wielu mieszkańców
Vancouver nie tykało innych napojów, zwłaszcza tych zawierających kofeinę
lub alkohol. W ten sposób upodobanie do czystej wody czyniło z Henry’ego
osobę modną, o publicznie akceptowanych przyzwyczajeniach.
Był to współczesny gest, który sobie cenił, odkąd okazało się, że jest
dobrze widziany i nie wyróżnia go z tłumu. Henry obserwował przez chwilę
uczucia malujące się na twarzy Tony’ego i pokręcił głową.
– Najwyraźniej nie – powtórzył.
Ciężko mu było uwierzyć, że Vicki Nelson, jego pierwsze dziecko od
prawie czterystu siedemdziesięciu lat, mogła przejmować się czymś tak
nieistotnym jak urodziny. Tym bardziej jeśli wziąć pod uwagę, jaka była przed
przemianą. Obdarzona silną wolą, uparta i zdeterminowana jak terier. Nie, nie
terier, bo one były małe i głośne. Vicki nie. Przypominała raczej pitbulla.
Bywały agresywne, to prawda, ale zazwyczaj wynikało to ze złego traktowania
i braku zrozumienia. Uśmiechnął się, wyobrażając sobie, że ktokolwiek próbuje
założyć kaganiec Vicki Nelson.
– O co chodzi? Znowu uśmiechasz się, jakbyś chciał powiedzieć: jaki ja
jestem mądry – odezwał się Tony i Henry wrócił myślami do kawiarni. – Czy
zastanawiałeś się, co jej kupić?
Lepiej nie wspominać o kagańcu.
Vicki i Toronto znajdowały się teraz setki mil stąd, ale myśl o spotkaniu
z nią sprawiała, że miał dreszcze, jakich nie czuł od ponad czterech wieków.
– Znam ją od lat i ani razu nie dałem jej prezentu urodzinowego.
– Czterdziestka, Henry.
– I czym to się niby tak różni od trzydziestych dziewiątych urodzin?
Tony westchnął.
– Piszesz romansidła, Henry. Nie wierzę, żebyś tak mało wiedział
o kobietach!
– Żadna moja bohaterka nawet nie zbliżyła się do czterdziestki.
Właściwie nie potrzebował kasy na jedzenie, ale za coś trzeba było
opłacić mieszkanie i ubezpieczenie, a bohaterki w średnim wieku nie były
dochodowe.
– Taa. A twoje fanki?
Jeśli wziąć pod uwagę pocztę, jaką Henry dostawał, jego fanki były
zdecydowanie w średnim wieku. Nie wiedział, jak jest w rzeczywistości,
ponieważ odrzucał wszystkie zaproszenia na zloty wielbicielek romansów. Jego
czytelniczki były pewne, że jest rudą trzydziestopięcioletnią kobietą o imieniu
Elizabeth Fitzroy.
– W zasadzie to ja z nimi nie rozmawiam.
– Może powinieneś. Słuchaj... – Tony oparł łokcie na stole i nachylił się.
– Czterdziestka to duża sprawa dla kobiety. To jest wiek, kiedy muszą przestać
udawać albo zacząć starać się jeszcze bardziej.
– Co udawać?
– Młodość, Henry.
– Vicki będzie zawsze młoda.
– Nie. – Tony pokręcił głową. – Ty będziesz zawsze młody, bo z ciebie
zrobili wampira, gdy miałeś siedemnaście lat. Vicki miała trzydzieści cztery,
kiedy przeciągnąłeś ją na ciemną stronę. No wiesz, dosłownie ciemną.
Gdy Henry zmarszczył brwi, próbując zrozumieć, o co mu chodzi, Tony
machnął ręką w stronę okna kafeterii i nocnego nieba, ledwie widocznego nad
światłami Davis Street.
– Nieważne. Chodzi o to, że była człowiekiem dwa razy dłużej niż ty,
a poza tym była już po trzydziestce. Jest kobietą i uwierz mi, że czterdzieste
urodziny są ważne. Jeśli mi nie ufasz, zaufaj Celluciemu, on z nią mieszka.
Wampiry nie dzieliły terytorium. Przemieniając Vicki, Henry stracił ją na
rzecz swojego rywala śmiertelnika. To już brzmiało jak wers z kiepskiego
romansu. Potarł czoło i zaczął się zastanawiać, co takiego się wydarzyło, że jego
życie tak się skomplikowało. Głupie pytanie. Pojawiła się w nim Vicki Nelson,
była superbohaterka z policji w Toronto. Przejrzała wszystkie jego maski
i wciągnęła go w życie, jakiego nie miał od setek lat. Sprawiła też, że w jego
życiu pojawił się Tony, i to ona była też winna temu, że obydwaj siedzieli teraz
w Vancouver. Czterdzieste urodziny dla takiej kobiety nie powinny nic
oznaczać.
– Spójrz na to w ten sposób, Henry – Tony przerwał rozmyślania
przyjaciela. – Vicki jest nieśmiertelna. I przez cały ten długi czas będzie na
ciebie wkurzona.
Z drugiej strony kim on był, żeby mówić, co znaczą czterdzieste urodziny
dla takiej kobiety? Henry przesunął butelkę wody, sprawiając, że jej zawartość
zaczęła się bujać.
– A co ty jej kupujesz?
Tony, do niedawna dziecko ulicy, były informator policji, trzeci asystent
reżysera najbardziej popularnego serialu o wampirach i jedyny czynny
czarodziej w Kolumbii Brytyjskiej, odchylił się na zrobionym z kutego żelaza
krześle i powiedział:
– Nie mam bladego pojęcia.
* * *
Gdy następnego wieczora Henry obudził się, na jego automatycznej
sekretarce były dwie wiadomości, obydwie od Tony’ego. Pierwsza, tak jak
przypuszczał, dotyczyła urodzin Vicki. Według opinii scenarzysty
Najciemniejszej nocy
kobiety w wieku Vicki doceniały prezenty, dzięki którym
mogły poczuć się młodo, ale zarazem nie życzyły sobie przypominania o tym,
że przybyło im lat. Biorąc pod uwagę, że Vicki już właściwie nie przybywało
lat, Henry za bardzo nie miał pojęcia, o co mogłoby chodzić.
Chciał już skasować drugą wiadomość, zakładając, że jest ona podobnej
treści, ale zawahał się.
– W Lytton zaginęła jakaś mała dziewczynka i tą sprawą zajmuje się ktoś,
kto nazywa się Kelvin Groves.
Kelvin Groves, reporter lokalnego tabloidu „The Western Star”, miał
niewygodną umiejętność dochodzenia do prawdy. Choć jeśli wziąć pod uwagę,
że jego nazwisko pojawiło się raz przy tytule
Komitet olimpijski przenosi
rodzinę Wielkiej Stopy,
dar Grovesa był zasadniczo bardziej niewygodny dla
tych, którzy byli świadomi jego talentu, niż dla niego samego. Przez ostatnie
lata cały czas informował w tabloidach o wzmożonej aktywności istot
nadnaturalnych w okolicach Vancouver i w Kolumbii Brytyjskiej.
Podobieństwa się przyciągały. W swoim długim życiu Henry
przekonywał się nieustannie o prawdziwości tego powiedzenia. Zaś od czasu,
gdy Tony nauczył się lepiej kontrolować swą całkiem pokaźną moc, Henry
pozbył się jakichkolwiek wątpliwości w zakresie teorii przyciągających się
przeciwieństw. Poruszyłby niebo i ziemię dla tych, których uważał za swoich.
Reszta ludzkości mało go obchodziła. Jednak Tony był pewien, że z wielką
mocą przychodziła też wielka odpowiedzialność, a to dawało mu status kogoś
w rodzaju miejscowego obrońcy uciśnionych.
Henry, który uważał Tony’ego za jednego ze swoich, coraz częściej
odkrywał, że przyszło mu grać rolę ochroniarza młodego czarodzieja. Vicki
nazywała ich na zmianę to Batmanem i Robinem, to nowymi Rycerzami Jedi.
Już tym tylko zasłużyła sobie, żeby zapomnieć o jej urodzinach.
Czasami Henry zastanawiał się, czy nie używa Tony’ego jako wymówki,
aby się zaangażować. Celluci nazwał go raz wampirem ze straży obywatelskiej
i nie był to komplement, ale kiedy Henry pomyślał o małej zaginionej
dziewczynce, stwierdził, że detektyw był bardziej spostrzegawczy, niż mu się to
wydawało.
Wszedł do dużego pokoju i szybko włączył telewizor.
– ...kiedy bawiła się w ogródku, jej mama robiła porządki w ogrodzie
dosłownie kilka metrów od niej. Okoliczni mieszkańcy zaczynają się obawiać,
że niedźwiedź, puma lub inny drapieżnik zszedł z gór i teraz będzie polował na
dzieci.
Henry podejrzewał, że możliwość wypowiedzenia ostatniego zdania na
antenie była dla reporterki życiową okazją.
Młoda kobieta gapiła się w kamerę z rozszerzonymi oczami, jakby
wiedząc, że właśnie ma swoje pięć minut.
– Ojciec Julie Martin powiedział, że rozprawi się z kimś lub czymś, co
porwało jego córeczkę. Rzecznik prasowy Ministerstwa Zasobów Naturalnych
zasugerował, że grupy poszukiwawcze, które miałyby przeczesywać lasy, mogą
znaleźć się w poważnym niebezpieczeństwie, o ile nie będzie im towarzyszył
odpowiednio wyszkolony personel, ale, niestety, urząd nie jest go w stanie teraz
zapewnić.
To brzmi, jakby ministerstwo powinno mieć tropicieli, którzy mogliby od
razu zacząć działać w takich sytuacjach. Henry dowiedział się jeszcze, że
czteroletnia Julie Martin zniknęła bez śladu w biały dzień. Kiedy pokazano
rozwścieczony i bliski histerii tłum stojący przed budynkiem policji konnej
i wymyślający dwóm na oko mocno już zastraszonym policjantom, wyłączył
telewizor.
Jeżeli Kelvin Groves wiedział coś o zniknięciu Julie Martin i uznał, że
jest to wystarczająco ważne, żeby zadzwonić do Tony’ego, to raczej nie była to
sprawa dla policji czy ministerstwa.
O 18.47 Tony będzie prawdopodobnie na planie, więc zamiast dzwonić
do niego, Henry postanowił skontaktować się ze źródłem.
– „Western Star”, Kelvin Groves przy telefonie.
– Tu Henry.
Henry usłyszał, jak tętno reportera przyśpiesza. Mózg każdego człowieka
miał zakodowany zestaw bezwarunkowych reakcji na okoliczność kontaktu
z wampirem, w pierwszej kolejności wyłączał zdolność konstruowania
składnych wypowiedzi, uruchamiając w zamian opcję pełnego przerażenia
bełkotu. Kelvin Groves wiedział, dlaczego tak się działo.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl