Huberath Marek S - Druga podobizna w alabastrze (www.cuwroclaw.blogspot.com), Biblioteka Konesera

s [ Pobierz całość w formacie PDF ]
Marek S. Huberath
Druga podobizna
w alabastrze
1997
Wydanie polskie
Data wydania:
1997
Wydawca:
Zysk i S-ka
ISBN 83-7150-266-4
Wydanie elektroniczne
Trident eBooks
DRUGA PODOBIZNA
W ALABASTRZE
I
Przestało padać, a dolinę wypełniły kłęby mgły. Z dala przechodziła burza, co chwilę
niebo rozbłyskało, choć nie było słychać grzmotów. Ginęły między stromymi stokami
kulminującymi w postrzępionych skalnych graniach.
Agostiański prokurtens Adalgirk spoglądał z odrazą na kolejne grzbiety wyłaniające się
znad oparów mgły. Ostre kształty skał, bezładne i brutalne, wydawały mu się esencją
brzydoty i prymitywu; jawnie urągały ładowi i symetrii architektury murów i architektury
społecznej.
Jeśli coś w tych stronach wartało staranniejszego obejrzenia, to niedostępne szklane góry.
Opisywali je autorzy dzieł geograficznych traktujących o Albach. W gładzi ich szklistych
powierzchni widzieli dążenie przyrody ku doskonałości i pięknu, pragnienie ucieczki od
szpetoty skał, lasów i łąk.
Adalgirk poświęcił wiele czasu studiowaniu w Aletxandrion; swej wytrwałości
zawdzięczał pierwszą w życiu zawodową misję. Oto tłukł się teraz w keysirskim wozie
pocztowym, by dotrzeć do Ultum, małej tetrarchii zapomnianej przez ludzi i bogów.
Funkcję miał wprawdzie wysoką, zadanie dostał ważkie, jednak w czasie dwóch tygodni
podróży zdążył mu dokuczyć brak intryg, inspirujących spięć intelektualnych, a nawet
pojedynków. Okres pobytu w Aletxandrion bywał, owszem, niebezpieczny, ale nigdy nudny.
Towarzysze podróży unikali prokurtensa, gniotąc się razem na koźle. Nie zażądał tego,
lecz przecież przesiedli się sami, gdyż jasno wynikało to z wysokiej pozycji, jaką
Adalgirkowi dawało wykształcenie oraz stanowisko. W praktyce funkcja prokurtensa
pozwalała mu dekapitować większość z nich. Cóż, trzeba się przyzwyczaić do samotnych
podróży.
Jeszcze podczas studiów opracował obszerne studium dotyczące produkcji wina w
tetrarchii Ultum. Dlaczego Ultum? Gdyż było mało znaczące, nawet nazwa brzmiała
archaicznie, a najważniejsze, że od bardzo dawna nikt się tym nie zajmował. Z analizy
wynikło, że okolice dostarczające najprzedniejszych gatunków win osiemset i pięćset lat
temu, później stawały się coraz bardziej zapuszczone, a od dwóch generacji przychód z nich
był żaden. Oczywiście, musiały wpłynąć na to walki między Keysiriu Rom i Carolusem
Retxii Romanii; Ultum ulokowane na obszarze pogranicza często przechodziło z rąk do rąk;
nawet dziś przynależność administracyjna tetrarchii nie była uregulowana. Jednakże od
dawna panował tam spokój i nic nie uzasadniało zmniejszonych dostaw wina.
Napisanie celnego studium śledczego było znakomitym sposobem na zrobienie szybkiej
kariery. Mniej ważył ciężar zarzutów, bardziej to, czy lokalny władca szukał powodów do
pozbycia się hierarchy niższej rangi. Zarzuty zaś sformułowane w studium Adalgirka były
istotne: jeśli tetrarcha był marnotrawny, traciła na tym nie tylko jego włość, ale całe Iamporiu
Iatternu.
Młody keysir Columbans był niemal rówieśnikiem Adalgirka. Elaborat bardzo go
zainteresował. Adalgirk domyślił się, że Columbans chce zająć się tą sprawą, gdyż szuka
precedensu, mogącego w przyszłości zaświadczyć, że Ultum podlega administracyjnie
Keysiriu Rom, a nie Carollum Retxii Romanii.
Columbans zatrudnił go w swojej administracji, a na dodatek załatwił dla niego listy
samego agostusa. Nie było to trudne, bo w boskim Aletxandrion do każdego władcy było
blisko.
Niezwłocznie Adalgirk oddalił swoją żonę Trudę Barbarię, gdyż uznał, że nie pasuje ona
do jego obecnej pozycji społecznej. Zawsze uważał się za laddino mogącego wywieść swój
ród na dwanaście generacji wstecz, więc tym bardziej nie powinien wiązać się na zbyt długo z
prostą Germanką.
Zresztą odkąd przenieśli się do Aletxandrion, słońce, przed którym tam nie sposób się
skryć, zmieniło jej jasną cerę w rojowisko rudawych piegów na różowym i nieustannie
łuszczącym się tle. Taka przykra oprawa jakoś nie pasowała do modnego życia i
towarzyskiego stylu Stolicy Stolic. Piękne, jasne włosy wyłaziły Trudzie od słońca, więc
można się było spodziewać, że wylezą jej wszystkie, co niejako z wyprzedzeniem
zmniejszało jej atrakcyjność. Bez śladu rozeszło się to niezwykłe wrażenie świetlistego
majestatu, jakie odniósł, gdy spotkał ją pierwszy raz. Zwrócił Trudę Barbarię rodzicom,
wpłacając zwyczajową kwotę, i nie przejmował się już więcej. Zresztą i tak wytrzymał z nią
przez okres studiów w Aletxandrion, choć może bardziej dlatego, że nie wypadało oddalać
żony, póki studiował. Gdy został prokurtensem, opinia nauczycieli: retorów, erystów czy
sozygistów, przestała mieć znaczenie.
W ciągu trzymiesięcznej podróży Adalgirk przebył Mare Nostru, a następnie całe
Keysiriu Rom. Niestety, naocznie przekonał się, że prawdą jest pogłoska o tym, jakoby
carolus Byfferii miał dochody znacznie większe, niż swojemu władcy daje całe spustoszone
Keysiriu Rom. Stało się jasne, dlaczego młody keysir tak zabiega o zwiększenie swoich
dochodów; przekonał się, że mianowanie młodego prokurtensa stanowiło lepszy interes dla
keysira, który nic nie ryzykował, zarządzając dochodzenie.
Adalgirk nigdy dotąd nie miał tak wyraźnego uczucia zmarnowanej kariery życiowej, jak
kiedy zwiedzał prastare, zakrzaczone ruiny miasta Rom, starego serca Iamporiu. Nie mógł
zapomnieć brudnych, półdzikich ludzi, gnieżdżących się w ruinach. Co jedli i z czego się
utrzymywali, pozostawało ich tajemnicą. Adalgirk eskortowany przez oddział pretorii
pośpiesznie zwiedził teren zarośniętych wzgórz, gdzie ledwie w paru miejscach na ruinach
można było znaleźć nieczytelne już inskrypcje, na dodatek przykryte bazgrołami usiłujących
się upamiętnić durniów. Do tych nędznych atrakcji wiodły wydeptane wśród zielska ścieżki,
na których cuchnęło ekskrementami.
Dalej na północ nie było aż tak źle, chociaż przeraźliwie daleko było tym ziemiom do
dostatku i piękna Agyptum. Rodziła się gorzka refleksja, że basilicus słusznie zamieszkał w
najpiękniejszych rejonach całego Iamporiu, a dla Adalgirka okres pobytu w centrum
cywilizacji już się skończył. Nawet czysta i zadbana stołeczna Iamilia nie mogła zmienić
przygnębiającego wrażenia.
Zbliżali się do północnego skraju Rom. Wydawałoby się, że za tymi odległymi
prowincjami nie powinno być nic, poza lasami zamieszkanymi przez barbarzyńców czy
jałowym bezludziem. A przecież dopiero tam, za Ultum, za Albami, zaczynały się ziemie
potężnego Agostiu Nordi z żyznymi glebami, licznymi stadami; prowincje należycie ułożone
w keysiria i carolla.
Ze zmiany na zmianę nawet wozy poczty wydawały się marniejsze; Adalgirk trząsł się z
zimna zawinięty w płaszcz na odkrytym, nieresorowanym wozie.
Pewnie przyjdzie w końcu wędrować na oklep – myślał niechętnie. Nie znosił jazdy
konnej.
Rozejrzał się znudzony: Noljaga, masywny, ale przygarbiony Slaw drzemał na rostrum
wozu, niby powożąc, chociaż konie same szły przed siebie, jakby znały drogę.
Lepszych niewolników widziałem w kamieniołomie mojego ojca – pomyślał Adalgirk. –
Taki byłby w sam raz, by wypróbować na nim nowy miecz. A tutaj został pocztylionem
drugiej rangi.
Za Noljagą siedzieli na ławce wolni pasażerowie wozu. Kiwali się zakutani w
przemoczone płaszcze. Koła głośno łomotały na kamieniach drogi iamporialnej.
Mgła rozeszła się, ukazując podnóża gór niknących w równej warstwie ciemnoszarych,
skłębionych chmur. W dali ujrzał kilka wieżyc warowni pocztowej, Fornitx Albu, celu
dzisiejszego etapu podróży. Wóz skręcił. Koła ciszej zaturkotały w pyle. Lunęło. Prokurtens
Adalgirk spróbował szczelniej zakutać się w płaszcz, ale niewiele wskórał. Deszcz zabębnił
po skrzydlatym hełmie i strugami pociekł za kołnierz. Zęby same zaczęły szczękać, niebaczne
na powagę urzędu. Dobrze, że chociaż inni pasażerowie tego nie słyszeli. Rozmyślać się nie
dało, co najwyżej podziwiać rozmach błyskawic.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • actus.htw.pl